Godzina dziewiętnasta. Poruszenie i głośny łomot i krzyk w holu — kilku nieznanych cywilów weszło nagle do budynku i, odsuwając na bok naszą straż, wpadło do pomieszczenia z telefonem i teleksem, obezwładnili naszą obsługę oraz powyrywali przewody telefonu i teleksu. Za nimi w oka mgnieniu weszło kilkudziesięciu zomowców z pałami, tarczami, w hełmach z osłonami i maskami przeciwgazowymi. [...]
Oświadczają, że musimy natychmiast opuścić salę, gdyż panuje tu epidemia czerwonki. W odpowiedzi okazujemy leki, pielęgniarkę, która stale jest wśród nas i teraz stwierdza, że nie ma tu żadnej epidemii ani choroby. Wówczas prokurator oświadcza, że bezprawnie okupujemy urząd i daje nam dziesięć minut na opuszczenie sali. W przeciwnym wypadku użyta będzie siła i sala zagazowana. [...]
Nie ma innego wyjścia. Przygotowujemy się do opuszczenia budynku. Śpiewamy Rotę i hymn — „Jeszcze Polska nie zginęła...”. U wielu znowu łzy w oczach. Widzę przez uchylone drzwi zomowca ocierającego łzy z oczu.
Ustrzyki Dolne, 12 stycznia
Jan Beszta-Borowski, Pół wieku zarazy 1940–2000. Moje zapiski faktów i refleksji, Komorów [2002], [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
W głębi ołtarz, palące się świece i dywan kwiatów, ludzie modlący się w skupieniu i grupa odmawiająca głośno litanię. Po bokach, pod ścianami, przy oknach, ludzie drzemali na krzesłach, czytali gazety, grali w szachy, karty, pisali coś, rozmawiali. Chłopi z sumiastymi wąsami, w butach z cholewami, ciemnych tużurkach i garniturach, kobiety w ludowych strojach, w chustach na głowach. Bardzo dużo ludzi starszych. Zachowywali się godnie, spokojnie. Zjechali tu z całej Polski, pobyli parę dni i wracali do swoich zajęć gospodarskich.
Rzeszów, 29 stycznia
Krzysztof Jagielski, Za burtą legendy, Szczecin 1992, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Może rzeczywiście zbliża się katastrofa, usilne podprowadzanie do tego, aby przyszedł z pomocą sąsiad. Stworzenie u nas takiej sytuacji, od której zacznie się wielki zwrot w świecie. […]
Co do „Solidarności Wiejskiej” — nie wierzę, aby odłożenie sprawy coś zmieniło. Proces rozwoju organizacji na wsi trwa, jest rzeczywistością, jeśli go nie zahamujemy, nie możemy liczyć, że strona przeciwna na nasz apel ustąpi. Odłożenie rejestracji raz jeszcze nikogo nie uspokoi. W sprawę „Solidarności Wiejskiej” zaangażował się Kościół, który chce mieć własną partię polityczną nie tylko w mieście, ale i na wsi.
Warszawa, 7 lutego
Karnawał z wyrokiem. Solidarność 1980-1981, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Dziewięć tygodni rozmów o najważniejszych sprawach naszej ojczyzny pozwoliło nam dojść do przekonania, że w sytuacji, w której się znajdujemy, nie ma już mowy o handlu między różnymi stronami, ale tylko o wielkim ryzyku, które ponoszą wszyscy, którzy czują się odpowiedzialni za Polskę. Albo potrafimy jako naród budować — w sposób pokojowy — niepodległą, suwerenną, bezpieczną równoprawnymi sojuszami Polskę, albo utoniemy w chaosie demagogii i w rezultacie w wojnie domowej, w której nie będzie zwycięzców. [...]
Zabiegaliśmy o konkretne ustalenia, które mogą zostać wcielone w życie natychmiast. Takie jak legalizacja „Solidarności”, „Solidarności Rolników”, Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Te postulaty zostały przez stronę rządowo-koalicyjną przyjęte. [...]
Po raz pierwszy rozmawialiśmy ze sobą posługując się siłą argumentów, a nie argumentami siły. To dobrze wróży na przyszłość. Uważam, że obrady Okrągłego Stołu mogą się stać początkiem drogi do demokratycznej i wolnej Polski.
Warszawa, 5 kwietnia
„Trybuna Ludu” nr 81, z 6 kwietnia 1989.